Zdzisław PALEWICZ, mer rejonu solecznickiego, prezes Solecznickiego Rejonowego Oddziału AWPL-ZChR i Solecznickiego Oddziału Rejonowego ZPL. Urodził się 1 września 1961 roku we wsi Janczuny (gm. Butrymańce). Z zawodu jest polonistą, wśród ludzi cieszy się opinią dobrego oratora. Jego hobby to – polityka, sport, krajoznawstwo. Jest laureatem nagrody IPN Świadek historii.

Po raz drugi startuje Pan w bezpośrednich wyborach na mera rejonu solecznickiego. Jakie znaczenie ma dla polityka udział w bezpośrednich wyborach i jaką odpowiedzialnością obarczają polityka głosy wyborców?

Już prawie 10 lat kieruję samorządem rejonu solecznickiego. Po pierwsze, dla mnie najważniejsze jest z całą odpowiedzialnością ustosunkować się do obowiązków, które powinienem spełniać. Po drugie, ten element wyborów bezpośrednich jest pewnym indykatorem, który pokazuje jak pracę oceniają wszyscy mieszkańcy. Poparcie ludzi motywuje i zobowiązuje, dlatego jednoznacznie popieram pomysł wybierania merów w wyborach bezpośrednich.

Na jakich fundamentach jest oparty tegoroczny program wyborczy Pana oraz Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin?

Najmocniejszą stroną naszych programów jest stabilność i kontynuacja. Nigdy nie obiecujemy ludziom gruszek na wierzbie i nie planujemy nierealnych spraw, bo samorząd to bardzo namacalna rzecz. Z jednej strony na pewno jest wizja i kierunek rozwoju rejonu, który polega na tym, że należy stworzyć jak najlepsze warunki dla mieszkańca tego rejonu. Ważne, żeby człowiek dobrze się czuł w rejonie solecznickim, miał pożyteczne oferty ze strony instytucji publicznych, zadowalające usługi, mógł się samorealizować, czyli po prostu żył dobrze i wygodnie. Ażeby to osiągnąć trzeba realizować konkretne zadania – zbudować drogę, wodociąg, oświetlić ulice, wywieźć śmieci, zadbać o rozwój placówek oświatowych, socjalnych, medycznych, gospodarki komunalnej, budowę nowoczesnych oczyszczalni ścieków itd. Zadań, z którymi codziennie musimy się zmierzyć, mamy setki i dlatego tym programem z kadencji na kadencję jest przede wszystkim polepszenie sytuacji. W naszym programie są dwie części: pierwsza to założenia programowe, druga – konkretny program dla każdego starostwa. Założenia programowe ideologia i konkretne działania. Mówiąc o oświacie, najważniejsze jest zachowanie sieci szkół, zapewnienie jakości nauczania oraz status bezpiecznej szkoły. Nasze szkoły są wyremontowane i dobrze wyposażone, ale nadal istnieją zagrożenia dla ich bytu natury ekonomicznej. Mamy też rozbudowaną infrastrukturę socjalną. W rejonie funkcjonują: Dom Dziecka, Dom Starców, Centrum Usług Socjalnych, które są wyremontowane i wyposażone. Pozostaje tylko dbać o jakość świadczonych w nich usług. Podstawowym założeniem programu wyborczego pozostaje hasło – realni w zamiarach, konkretni w realizacji.

Dla każdego polityka jest ważna także godna prezentacja publiczna i reklama społeczna. Na czym ona polega w Pana przypadku?

Moją główną zasadą jest starać się być z ludźmi, cały czas być aktywnym i być w różnych sytuacjach i nie tylko od święta, żeby nie stracić kontaktu z rzeczywistością. Oczywiście, dla mnie najważniejsze jest składanie realnych obietnic i dotrzymywanie ich. Wszak człowiek wyczuwa fałsz i potrafi go odróżnić od prawdy.

Rejon solecznicki często jest krytykowany za niski poziom inwestycji gospodarczych. Czego potrzeba, aby ten stan zmienić i przyciągnąć inwestorów?

Bezpośrednie inwestycje przychodzą i powstają nowe miejsca pracy, tylko z liczbą tych miejsc może być różnie. Z nowymi technologiami może ich być 10 albo 15. Z płacą zarobkową też może być różnie. Dlatego kwestii bezpośrednich inwestycji nie generalizujmy. Wielu mieszkańców naszego rejonu dojeżdża do pracy do Wilna. Naturalnie, to poważnie utrudnia ich sytuację życiową, ale często pracodawcy autobusami dowożą swych pracowników do zakładów. To bynajmniej nie oznacza, że ja nie chcę bezpośrednich inwestycji, lecz Wilno, jako stolica, zawsze pozostanie miejscem najbardziej atrakcyjnym dla inwestorów. Inwestycje same po sobie do naszego regionu nie przyjdą i nie trzeba nad tym spekulować, ponieważ jest to sprawa polityki rządu. Cały czas ubiegaliśmy się o wolną strefę gospodarczą, ale powiedziano nam, że nie trzeba. Inwestor idzie tam, gdzie ma ulgi ekonomiczne. Bliskość granicy z rejonem solecznickim żadnych profitów nam nie daje, bo jest ona zamknięta. Zadanie domowe, żeby inwestor przyszedł do nas, odrobiliśmy. Teraz potrzebne są decyzje polityczne. Cieszy nas natomiast fakt, że w samym rejonie od 5 lat wzrasta liczba małych i średnich przedsiębiorstw, które nie tylko dają nowe miejsca pracy, ale i napędzają rejonową gospodarkę.

Urodził się Pan na Ziemi Solecznickiej i całe życie pracuje na niej i dla niej. Jak zmienił się rejon po odzyskaniu przez Litwę niepodległości oraz wstąpieniu do UE?

Te zmiany były historyczne dla każdego z nas. Zmienił się rejon, zmienili się też ludzie, szczególnie widoczna jest różnica na przykładzie młodzieży, która nie czuje się już skrępowana przy spotkaniu obcokrajowca, czy podczas podróży za granicę. Rejon w warunkach wolnego rynku, co naturalne, zmienił się gospodarczo. Ale, co ważne, znacznie polepszyła się jego infrastruktura, na którą ogromny wpływ miała europejska pomoc finansowa i rozsądne decyzje samorządu lokalnego, jak tę pomoc zagospodarować.

Czy czuje się Pan pewny wygranej w wyborach zarówno dla siebie, tak i partii, którą Pan reprezentuje?

Jestem pewny, że wygramy i mówię to nie dla propagandy, tylko mam podstawy tak twierdzić. Staramy się dotrzymywać słowa. W ciągu ostatnich czterech lat w zasadzie wykonaliśmy nasz program wyborczy, dużo zrobiliśmy, a więc podstaw do wątpienia w zwycięstwo po prostu nie ma.